Jacht: Bavaria 36
trasa: Biograd - Biograd
termin: 28.061 - 04.07.2014
Trasa: Biograd - Jezera - Primosten - Brac - Hvar - Vis- Bisevo - Biograd
Nasza załoga to Magda, Wanda, Agata, Dorota, Asia, Paweł i Adam. Wypłynęliśmy z Biogradu, aby w ciągu tygodnia poznawać smak morskiej żeglugi . Mój plan dotarcia do Primosten pierwszego dnia zostaje zmieniony „twarzowym” kierunkiem wiatru 3 /4 B, który zmusza nas do całodziennego halsowania.
Załoga poznaje więc tajniki zwrotów i refowania żagli oraz prawidło nr 12 dotyczące ustępowania lub nie na kursach zbieżnych innym jachtom. Słońce świeci, załoga się integruje, pod koniec dnia stajemy w marinie Jezera na Murterze.
W nocy nad miastem przechodzi ulewa, poranek jest zachmurzony, pokrapuje i miny załogi są niezbyt wyraźne. Dzień jednak jest bardzo przyjemny. Wiatr mamy sprzyjający, żegluga miedzy wyspami ciekawa, jest czas na opalanie. Po południu długi baksztagowy hals w kierunku Primosten i cumowanie na pławie. Dalej już obowiązkowa kąpiel wokół jachtu, wycieczka pontonem na brzeg i wieczorne dyskusje.
Rozwiewa się i w półwietrze nasza Bavaria 36 nabiera niewiarygodnych dla niej prędkości, a sternik może poczuć dreszczyk emocji w szybkiej żegludze, wyprzedzając nawet kilka jachtów. Popołudniowa przekąska smakuje wybornie. Stałą atrakcją staje się pobyt na zejściówce rufy i ochładzanie się w umykających falach.
Na noc przygarnia nas marina w Milnie na wyspie Brac. Jest kąpiel w morzu, wyjście na miasto na transmisję z meczu i wieczorne szanty.
Rejs w tym regionie nie może się obyć bez wizyty na Hvarze, dla mnie jednym z najładniejszych miejsc w Chorwacji. Stale tu wracam w miarę możliwości. Tym razem obserwuję portowe życie miasta z zakotwiczonego blisko brzegu jachtu, załoga wspina się do twierdzy Spaniol i podziwia widoki. Po południu kurs na wyspę Vis. Znów 5/6 węzłów w półwietrze, słońce i dolce vita. Już przy księżycu kotwiczymy w miejscowości Komiza. Pław tu dużo, ale od jachtów gęsto i wszystkie pławy są zajęte. Na dziś mamy jeszcze wypad pontonem, spacer promenadą oraz włoskie melodie i szanty w kokpicie.
W czwartek przeskok z rana na wysepkę Bisevo, gdzie oczekuje Błękitna Grota. Zanim tam wpłyniemy jest jeszcze trochę czasu, dziewczyny schodzą do kąpieli i fantazjują w wodzie na wszelkie możliwe sposoby. Balet jest przedni.
Około 11 załoga płynie pontonem do groty, a później relacjonuje wrażenia. Jeszcze tylko szybki powrót na Komize dla uzupełnienia zapasów i jak w szancie Porębskiego „czas na północ wracać już”.
Mamy dziś 5/6 B, ale jacht sporo zarefowany łagodnie tańczy na falach. Ciągle słońce, niebieskie morze w poszumie iskrzących się fal i 6/7 węzłów. Bajka. Czasem tylko jakaś większa fala przepłoszy co bardziej śmiałych załogantów z nawietrznego półpokładu zmuszając do zmiany stroju. Prawie o zmierzchu cumujemy na pławie w dobrze osłoniętej zatoce. Wieczorne zajęcia na jachcie jak co dzień.
Dziś ostatni dzień rejsu, ale jest on jednym z bardziej wesołych. Na pokładzie króluje „Mordewind” potem „Szanty dla wilków morskich” i inne utwory.
Nasze głośne śpiewy przyciągają uwagę przepływających obok jachtów, przytrzymuje je też pewnie uroda naszych załogantek. Jeszce raz słoneczna i piękna żeglugą. Wieczorem pożegnalna kolacja na mieście i ostatnie rozmowy w kokpicie.
Jutro powrót do codziennych spraw.
Adam Kajdewicz