Jacht: Bavaria 44
trasa: Ateny - Kea - Mykonos - Kithnos - Poros
termin: 23.07 - 30.07.2014
24.07 czwartek
Nasza załoga to Gosia i Rysiek, Agnieszka i Piotr, Grzegorz, Michał, Grzegorz, Olek i Adam. Wieczorek zapoznawczy przebiega środę w tawernie w marinie Kalamaki, a jego istotną cześć stanowią załogowe tańce-hulańce. W czwartek wypływamy z mariny wcześnie rano, tygodniowy rejs to nieco za mało na Cyklady i czas warto wykorzystać maksymalnie.
Około południa kotwiczymy przy przylądku Sounion – spore kotwicowisko, ładne miejsce. Wieje jak na razie słabo i musimy się podeprzeć silnikiem, aby gdzieś dopłynąć. Na noc stajemy na ostatniej wolnej pławie w niewielkiej zatoce Kavia Bay na wyspie Kea. Miejsce jest dość niepozorne w dzień, rozświetlone w nocy wygląd pięknie.
25.07 piątek
Następnego dnia Neptun wyraźnie nam sprzyja. Wieje 4/5 B z północy, na zarefowanych żaglach na liczniku jest stale 6 do 7 węzłów. Pojawia się spora fala, ale Bavaria 44 płynie równo. Mijamy północy kraniec wyspy Syros. Można by już stanąć w Ermopoulis, ale szkoda wiatru i żeglugi. Dalej więc cieszymy się poszumem fal, kołysaniem jachtu i szybką żeglugą.
W marinie w Mykonos jest ciasno od jachtów, jakieś miejsce zawsze się jednak znajdzie. Przy moim tu ostatnim pobycie można było spokojnie stanąć longside po lewej stronie. Dziś dominują w tym miejscu jachty motorowe. Pod wieczór, kiedy słońce przestaje już palić, załoga wybiera się stateczkiem do miasta.
Mykonos jest bardzo znanym i urokliwym miejscem. Wieczorem, w wąskich uliczkach i niezliczonych kafejkach, w sklepach z biżuterią można spotkać turystów z całego świata. Po powrocie na jachcie króluje grecka muzyka, wracają wspomnienia z poprzednich greckich rejsów.
26.07 sobota
W sobotę wiatr jest silniejszy, ale jako że, nasze miejsce postoju jest dość marne i w marinie też nie za bardzo jest co robić, decydujemy się na przeskok na Syros.
Dmucha 5/6 B, jest duża fala i do Delos, aby nie zostać zepchniętym na skały, wspomagamy się silnikiem. Po jej strawersowaniu zarefowana genua wystarczy, znów jest pięknie i tylko co jakiś czas fala wchodzi na pokład. Dobre ciasteczka i czekolada dopełniają kompletu przyjemności.
W porcie w Ermopoulis jest pustawo, miejsc do cumowania do wyboru. Na jachcie nastaje czas sjesty, drinków i pogawędek. Ermopoulis jest ładnym miastem i spacer jego wąskimi, malowniczymi uliczkami, które zachowały swój średniowieczny charakter, jest bardzo przyjemny, a z klasztoru położonego w górnej części miasta można podziwiać wspaniale widoki. Wieczór na jachcie mamy zdecydowanie szantowy.
27.07 niedziela
Niedziela wita nas flautą i niestety plany zobaczenia chory na Serifos musimy odłożyć na inny rejs. Pozostają więc gry i zabawy, jak to na jachcie motorowym, na trasie do wyspy Kithnos.
Na noc cumujemy w Loutra, niewielkiej zatoce, wypełnionej jachtami, otoczonej na nabrzeżu tawernami. W jednej z nich smakujemy wieczorem owoce morza. Obok nas stoi jacht z rosyjską załogą. Przy ouzo przegadujemy z jego skipprem Pawłem sporo czasu. Rozmowa pozostawia nas z nierozstrzygniętym dylematem, dlaczego lubimy Rosjan w bezpośredniej rozmowie, ale zupełnie inaczej postrzegamy Rosję jako państwo.
28.07 poniedziałek
Kolejny dzień to kurs na Poros. Do południa żagle nie są naszą ozdobą, za to kąpiel w morzu, kiedy można przecinać nieskazitelną taflę kraulem lub żabką jest niezapomnianym wrażeniem.
Druga część dnia to znów piękna, półwiatrowa żegluga.
Na Poros stajemy longside w pobliżu tawerny, w której zagościmy wieczorem kosztując znów kalmary i ośmiornice w różnych smakach. Poros jest jednym z ładniejszych miejsc w Grecji i nie da się go pominąć w planie rejsu na Cykladach lub w Zatoce Argolidzkiej i Sarońskiej. Z górnych uliczek miasta widoki na okoliczne wzgórza i zatokę są niezapomniane.
29.07 wtorek
To już ostatni dzień rejsu. Wiatr nam sprzyja, znów trochę refów, pełny bejdewind niesie jacht do portu. Jeszcze ostatnie godziny opalania, odrobina wina i czas oddać cumy. Wieczorem jak zwykle czas o czymś pogadać i wznieść toast za rejs i naszą fajną kompanię.
Adam Kajdewicz